I view myself barefoot and naked
hair floating, blonde and wild
heart, although used to breaking
will heal soon, in no time
two scars on my left hand
one on the right
another in my uterus
countless deeper inside
what is the beauty to someone
who had to grow up so fast
for a body that remembers
how to take its own life
what is the trust granted
just because they are
for someone who knows how rapid
tenderness turns into goodbyes
years I spent crying over
losing my home and her
though still young my flesh is
it carries mostly the pain
I view myself as a strong
marble, cold facade
not considering that my heart
has frozen from the inside out
I don’t know how to respond
whenever they ask me to turn
to show the delicate and soft
part of my hidden moon
it makes me sad to think
someone will make me smile
whenever I tried to do it
I only recall my scars
never again will I be
able to trust them fully
to have my guard down by nature
it all just sounds so foolish
I wish I was that woman
barefoot, reckless and wild
there are too many scars on
my marble, frozen heart
///
widzę siebie bosą i nagą
włosy blond mi falują
serce, choć całe w bólu
być może pozrasta się czule
dwie blizny na lewej dłoni
jedną na prawej noszę
w macicy też jest jakaś
wewnątrz więcej ciąży
czym jest piękno dla kogoś
kto dorastał w pośpiechu
dla ciała, co pamięta
śmierć na jednym oddechu
czym jest to zaufanie
z góry dawne co łaska
dla kogoś, kto wie jak blisko
z czułości do potrzasku
całe lata spędziłam
płacząc za domem i za nią
choć ciało jeszcze młode
jest jedną wielką raną
widzę siebie tak silną
jak marmurową fasadę
unikam myśli o tym,
że serce mi zamarzło
nie umiem się zachować
ilekroć proszą bym trochę
tak delikatniej i lekko
odkryła coś o sobie
smutno mi, gdy myślę
że ktoś uśmiech przyniesie
wizja jego nadejścia
przeszłością znów mnie gniecie
nigdy nie będę mogła
zaufać im tak w pełni
przepuścić przez te mury
to brzmi jak stan zaprzeszły
chciałabym być tą sobą
bosą, wolną i dziką
za dużo noszę szram
i serce mi już znika